Z wizytą na Symi
Na każdym kroku w miasteczku Symi znajdziecie stragany z gąbkami. Takimi naturalnego pochodzenia. Kiedy są suche, wydają się niesamowicie twarde i nieprzyjemne w dotyku. Kiedy się je zmoczy, stają się mięciutkie i delikatne. Tradycja poławiania gąbek jest tu na wyspie bardzo długa, ale nie tylko gąbki oferuje ta grecka wyspa…
Na Symi można znaleźć podstawową bazę hotelową, ale bardzo popularne są też jednodniowe rejsy z pobliskiej wyspy Rodos. W tym drugim wypadku najczęściej pierwszym przystankiem jest zatoka Panormitis z niesamowitym klasztorem Michała Archanioła pochodzącym z XVIII w. Budynek pełen zdobień i kolorów wygląda on naprawdę pięknie, a warto wiedzieć, że nadal żyją tam mnisi.
Drugi i ostatni przystanek na trasie takiego rejsu to już samo miasto Symi z miejscowym portem. Jeszcze pod koniec XIX w. żyło tutaj ponad 20 000 ludzi, a utrzymywali się oni głównie z poławiania gąbek, rybołówstwa i budowy statków. Dzisiaj populacja jest dziesięć razy mniejsza, a podstawowy dochód zapewnia turystyka. To turyści sprawiają, że okresowo ilość osób przebywających na wyspie wzrasta do około 6 000.
Miasteczko Symi podzielone jest na dwie części – dolną, zwaną Yialos, i górną, na którą mówi się Horio albo Ano Symi. W Ano Symi znajduje się sporo świątyń i kapliczek, część z nich pochodzi aż z czasów bizantyjskich. Na górę można dostać się między innymi po takich fenomenalnie pomalowanych niebieskich schodach, a wspinaczka sama w sobie też jest przyjemna, bo okolica zachwyca.
Warto po prostu pospacerować po miasteczku, uśmiechnąć się do miejscowych, zatrzymać się na świeżą, smakowitą rybkę w jakiejś niewielkiej knajpce w bocznej uliczce. Pooddychać świeżym powietrzem. Nacieszyć oczy kolorami. Usiąść na nabrzeżu i wystawić twarz do słońca. A na pamiątkę kupić sobie gąbkę. Niech miejscowi też mają coś z tego, że ich odwiedzamy…
Aha, kupując gąbki wybierajcie raczej te ciemniejsze. Te jasne są sztucznie wybarwiane, żeby ładniej wyglądały.
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Symi jest śliczne, bardzo mi się podobało! Ale, wstyd się przyznać, gąbki żadnej nie kupiłam! :(
Ja kupiłam kilka na pamiątki… ale wstyd sie przyznać, nie zrobiłam im zdjęcia ;)
Niezwykłe są te niebieskie schody.Optymistyczni muszą być mieszkańcy tej wyspy.Ewa, Twój blog i dobra herbata w te zaśniżone dni daje ukojenie i nadzieję na słoneczne i ciepłe dni.Pisz, pisz..
Pani Jolu, cieszę się i doskonale rozumiem, bo sama marznę strasznie na tym mrozie, dlatego już kombinuję następną podróż w grudniu, tak, żeby jeszcze przed początkiem pracy w styczniu zdążyć w jedno ciepłe miejsce pojechać ;)
No i oczywiście nowe tematy zebrać :D
Kierunek Mauritius? :))
Jeszcze nie wiem do końca, wiem tylko, że mam miesiąc na to :)
Cóż od stycznia też na mrozy nie będziesz mogła narzekac!!!
I powiem otwarcie, że bardzo bardzo się z tego powodu cieszę :]
Brrr… zdecydowanie nie jestem zimolubna…
Byłam, byłam i bardzo mi się podobało
Witam!
Symi jest rewelacyjne!!!
Mam nadzieję zamieszkać tam na emeryturze – spokój,ciepło,dobry nastrój “lenistwa”,brak dyskotek[!],Mc Donalda[hura!!!],supermarketów[!!!!] – prawie raj.
Póki co, podaję link do kamery “na żywo” [zmiana obrazu co minutę] i codziennego blogu.
Pozdrawiam panią Ewę – wybieram się w lipcu do Portugalii,a potem na Camino z Tui do Santiago de Compostella – dziękuję za ciekawe informacje o Lizbonie.
http://www.symivisitor.com/webcam.shtml
http://symidream.com/wp/
Dzięki za linki i życzę spełnienia emerytalnego marzenia :)))
Również pozdrawiam!
Super, bardzo mi się podoba i widzę, że warto odwiedzić. A na bloga będę regularnie zaglądać… Zachęcam do przeczytania moich skromnych podróży…
Dzięki za zaproszenie, na pewno zajrzę :)
hej, hej:)
gąbki to taki grecki naturalny produkty, nie tylko wyspiarski na kontynencie też go mamy w nadmiarze :) Rodos zachwyca, nie wątpię, ale jest głośny i wydeptany, mimo wszystko oddałaś jego charakter:)
Dzięki! Rodos jest wydeptany w sezonie – jasne. Poza sezonem było bajkowo, szczególnie w bocznych uliczkach :)