Pattaya nocą. Raj dla seksturystów
W klubie panuje półmrok, z głośników sączy się dość żwawa muzyka. Pijemy drinki rozglądając się dookoła. Nagle zapalają się wszystkie światła, a do nas podchodzi kelnerka, ponaglając nas do zapłaty. Dziewczyny, które jeszcze przed chwilą tańczyły na środku klubu, nagle znikają jak kamfora. Płacimy, zastanawiamy się, czy czas wychodzić – nie wiemy, co się dzieje. Czyżby policja?
– Nowa zmiana, zostańcie – tłumaczy nam kelnerka i znika gdzieś na zapleczu. Zostajemy.
Pattaya to miejsce znane jako jedna ze stolic światowej seksturystyki. Wszystko zaczęło się w latach 60. od amerykańskich żołnierzy walczących w Wietnamie, którzy szukali cielesnych rozrywek. Dzisiaj Amerykanów jest mniej, pełno tu za to Rosjan, którzy wymieniają ruble na usługi seksualne. Za odpowiednią ilość pieniędzy można mieć wszystko: dziewczynę, dwie, ladyboya, a niestety nawet dzieci. Nawet bary przy głównej ulicy zatrudniają czasem dziewczęta, które nie ukończyły jeszcze osiemnastu lat, chociaż seks z nieletnim w Tajlandii jest surowo karany.
Tajlandia pod tym względem jest krajem przedziwnym. Z jednej strony prostytucja – nie tylko nieletnich, ale w ogóle – jest tu oficjalnie nielegalna. Z drugiej – istnieje duża tolerancją dla wszystkiego. Więcej! Biznes ten jest nawet częściowo uregulowany prawnie. Stąd sprzedawanie ciała jako sposób zarobku nie jest tu postrzegane jako gorsze niż na przykład praca w polu, a może przynieść wyższe zyski. Dlatego za pieniądze dziewczęta zgodzą się na wiele rzeczy. Jak widać podejście do respektowania prawa jest w Pattai, czy ogólnie w Tajlandii, dość luźne.
Przy Walking Street w Pattai i w bocznych uliczkach pełno jest klubów ze striptizem, barów karaoke i salonów masażu (wszystkie i tak docelowo oferują seks), ale są też inne usługi, oferowane są szeptem. Nie raz podchodzą do nas naganiacze wyciągający zza pazuchy listę atrakcji, jakie mogą nam zaoferować. Często są to popularne tutaj popisy zwane pingpong show – strzelanie piłeczką pingpongową wyrzucaną siłą mięśni z narządów rozrodczych kobiet. Warianty są różne, nie zawsze musi to być piłeczka pingpongowa. Może być długopis czy puszka po coca-coli.
Dziewczynę na noc najprościej znaleźć na ulicy lub w barze. W zasadzie prawie każda z pracujących tu dziewcząt jest prostytutką. Trzeba tylko dogadać się, co do ceny. Płaci się za seks, za drinki dla dziewczyny i wykupne, by mogła ona opuścić lokal. Popularność Pattai wśród zachodnich turystów szukających seksualnych przygód jest taka wysoka m.in. dlatego, że ceny są tu stosunkowo niskie.
W jednym z takich barów przy Walking Street pijemy ze znajomymi drinka. Nowa zmiana pojawia się szybko, światła gasną. Dziewczyny w stanikach, kusych spódniczkach, podartych kabaretkach i butach na niebotycznie wysokich obcasach zaczynają prężyć się przy rurkach. Jedna, może dwie próbują wyglądać seksownie, pozostałe sprawiają wrażenie raczej znużonych, chociaż dopiero co rozpoczęły pracę. Gdzieś z boku, na kanapie, dziewczyna zabawia prywatnym tańcem starszego mężczyznę, w głębi klubu striptizerka pokazuje publiczności swoje wdzięki.
My jednak, w przeciwieństwie do większości przybywających tu turystów, nie szukamy dziewczyny na noc. Przyciągnęła nas tu ciekawość tego, jak wygląda jedno z centrów światowej seksturystyki. Trochę zobaczyliśmy. Dopijamy drinki, wychodzimy.
Czy będąc w okolicy zajrzelibyście do tego typu baru, chociażby z ciekawości?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Mimo, że temat jest mi dobrze znany, powiem jedno – nie mieści mi się to wszystko w głowie. Dziwny jest ten świat.
Znany z pracy? Dużo ludzi kupuje wyjazdy do Pattai…?
Ostatnio to chyba coraz częściej się mówi o poszukiwaniu w biurach wycieczek mniej więcej zgodnych z tematem :)
Fajny tekst… w trakcie mojego pobytu w tym przybytku rozpusty stosunek liczby prostytutek na jednego turystę był tak duży, że wytrzymałem tam tylko jedną noc… miałem dosyć ciągłych pytań o pingpong show i inne usługi… co za dużo, to niezdrowo… jak w Twoim tytule – raj dla szukających ostrzejszych rozrywek.
Taaak, co ciekawe właśnie dziewczyny nie są nachalne, ale ci nagabujący kolesie naprawdę momentami irytują.
Myślę, że oficjalnie nikt by się nie przyznał, ale … mam swoje podejrzenia.
Swego czasu dużo czytałam o tym, bo na studiach mieliśmy ciekawy przedmiot poniekąd powiązany. Okropne, smutne i bardzo źle rokujące na przyszłość jest to wszystko, szczególnie jak się uświadomi sobie, że to są dość znaczne % zachodniej populacji. Nie tylko w Tajlandii. Większość tych facetów zabawiających się z dziećmi ma swoje własne. Dla mnie to jest w ogóle niepojęte. Kobiet nie oceniam, przypuszczam, że wiele robi to bo chce ale wiele nie ma wyboru.
Nie wiem czemu to się wszystko dzieje, czy żyjemy w czasach kiedy ludziom tak bardzo CZEGOŚ w życiu brakuje, że tego typu rozrywki sprawiają im frajdę?
Jeśli kobieta świadomie wybiera taką pracę (a nie jest zmuszana), a facet chce zapłacić – to dla mnie ich sprawa.
Ale jak słyszę o wykorzystywaniu dzieci to mi ręce opadają. Jak można?! Pamiętam, jak mnie zszokowały plakaty w Kambodży informujące o tym, że za seks z nieletnim idzie się do więzienia i z apelem “Prosimy! Nie wykorzystuj naszych dzieci!” – to było bardzo smutne :(
A dla mnie nie do końca ich sprawa, bo oni się bawią a potem zarażają swoje żony, partnerki (partnerów) i tak to się kręci. Oglądałaś film MAMUT?
Tu już wchodzimy w kwestię zabezpieczania się, świadomości, zaufania w związku itp. To dużo bardziej złożone. Ja mówię o czystym biznesie między mężczyzną a prostytutką.
A filmu nie oglądałam. O czym jest?
http://www.youtube.com/watch?v=ATSlYcI8b-g Świetny, ale wstrząsający. Idealnie wpisuje się w temat.
O, dzięki za link! Obejrzę dzisiaj
Aaa… to trailer tylko. To film obejrzę pewnie dopiero w Polsce.
Pytałaś o czym to podesłałam trailer ;) Nie wiem gdzie się ogląda on-line bo moje łącze i tak nie pozwala na takie przyjemności więc nie pomogę w temacie :)
Moje też nie, dlatego muszę poczekać na powrót do Polski ;)
Co się odwlecze… :) Ale warto obejrzeć. Chociaż ja go mocno przeżyłam.
Gratuluje bloga, jest piekny, bardzo przemawia do wyobrazni, poniewaz masz dobre pioro oraz wklejasz malownicze, fantastyczne zdjecia. Zdecydowana perelka wsrod blogow i tresciowo i technicznie. Pozdrawiam
Emilia Hinc
Dzięki Emilia! Mam nadzieję, że będziesz tu często zaglądać :)
Pozdrawiam!
Z tego co wiem to w Tajlandii za seks z dziewczetami 16- 18 lat, ktore sprzedaja swe cialo ponosi sie o wiele mniejsze konsekwencje niz za ten sam czyn z prostytutka ktora ukonczyla 18 lat.
Sprawa numer 2 to chyba tam jest troche inna kultura niz w Europie, a kobiety ktore sprzedaja swoje uslugi z reguly sa same sobie menedzerkami. Duzo daje do myslenia fakt ze tego typu zachowania nie sa tam tak napietnowane jak np w Polsce. Z reguly rodziny (czyt. matki ojcowie) tych kobiet sa bardzo z nich dumne ze sa obrotne i dobrze radza sobie w zyciu.
Ten filmik na pewno nie jednemu sie spodoba, ale odbiega moim zdaniem na maxa od rzeczywistosci.
Znam Tajlandie od podszewki mam tam rodzine i bywam kilka razy w roku od 9 lat.
Tak na koniec wole mentalnosc i podejscie do zycia Tajek niz np Afganek ubranych w czarne burki. Pamietajcie co kraj to obyczaj.
Nie znam się rzeczywiście aż tak dobrze na prawodawstwie Tajlandii, ale nie rozumiem, czemu seks z nieletnią prostytutką miałby być mniej surowo karany niż seks z prostytutką pełnoletnią. To mi się wydaje mało logiczne. Ale jakkolwiek by nie było, prawda jest taka, że za seks z prostytutką w Pattai raczej nie pójdzie się do więzienia.
Co do reszty to potwierdzasz dokładnie to, co napisałam. Jest to wszystko społecznie akceptowalne (choć prawnie nie) – taka jest właśnie tam kultura, oczywiście, że inna, niż w Polsce. Podobnie jak akceptowani są kathoey (co w Polsce raczej nie byłoby łatwe).
Jeśli mówisz o filmie, do zwiastuna którego podała link Ajka, to nie wypowiem się, bo go nie obejrzałam jeszcze. A jeśli mówisz o filmiku wrzuconym na facebookowym fanpejdżu bloga, to wyjaśniam, że to miał być taki muzyczny żart. Stereotypowo tak właśnie postrzegana jest Pattaya. A czy tak bardzo odbiega to od rzeczywistości? No nie wiem, co by nie mówić, pełno tam barów z roznegliżowanymi dziewczętami czekającymi na klientów, które się bawią i nie wstydzą się tego co robią (bo niby czemu miałyby, skoro w ich kulturze to jest akceptowane?), pełno też zachodnich turystów chętnych skorzystać z ich usług.
Niestety tak jest z tym seksem i takie jest prawo. Na seksturystyce w LOS korzystaja niemal wszyscy. Zwykli ludzie, budzet, prostytutki, klienci. To olbrzymi biznes. Podejrzewam ze przez najblizsze 100 lat raczej sie nic nie zmieni. Ta galaz turystyki bedzie sie nadal rozwijac. A co do Ladyboy-ow. Jak ktos pomieszka chociaz rok w Tajlandii szybko sie do nich przyzwyczai. Po 2 latach ludzie ktorzy maja cos do nich zaczna sie wydawac nie z tej planety. Dla odmiany mozna np obejrzec inny filmik “Piekny bokser”
Film chętnie obejrzę jak wrócę do Polski bo teraz nie mam możliwości, ale dzięki za polecenie!
I sama nie wiem, co można mieć do ladyboyów. Ich życie, ich wybory i ich szczęście, że żyją w Tajlandii, gdzie nie mają problemów ze społeczną akceptacją :)
Musze koniecznie obejrzeć bo zapowiada się mega interesująco. Dzięki za polecenie i pozdrawiam :)
RAJ!
o rety co za zepsucie żeż też sie boga nie boją te ludzie….
INteresujące, też byśmy światopoglądowo pospacerowali ulicą i zobaczyli to na własne oczy.
Trochę ten tekst bez puenty, jakby na siłę skończony.
Na prawdę każda kobieta, która znajduje się na Walking Street (niezależnie czy to bar czy klub) to prostytutka?
A jakiej puenty byś oczekiwał? Wartościowania? Czy to dobre zjawisko czy złe? Nie mnie oceniać, chciałam tylko pokazac pewne zjawisko, niektórym ludziom znane, innym nie. A co do kobiet – nie, nie każda. Napisałam zresztą w artykule, że większość pracujących tam. Większość to nie są wszystkie. Do tego masz kobiety, które pojawiają się tam, by się bawić (niektóre się prostytuują, niektóre nie) i turystki. Więc nie, nie każda.
Wszystko jest dla ludzi i każdy niech to ocenia już w swoim sumieniu. Nie ma co tak negatywnie też do wszystkiego podchodzić. Seksualność to waża sprawa i wszelkie doznania z tego zakresu. Jak ktoś chce tak żyć to w porządku – jego sprawa, a seksu turystyka i tak się będzie rozwijać, nie ma co tak się na to obruszać.
A w którym miejscu podchodzę negatywnie do tematu i się obruszam?
Witam,
Właśnie planujemy urlop w Tajlandii i biuro poleca Pattayę-nie wiem czy dobrze odmieniam-poinformowano nas że nie ma już tam tylu,,atrakcji,, że teraz to już ,,normalna,,miejscowość turystyczna. Czy to prawda? Bo jeśli nadal jest tak jak opisujesz to nie chcę tam pojechać…
Nie wiem jak jest teraz, ja tam byłam kilka lat temu i było dokładnie tak… ;)
To już mocno nie aktualne byłem w Pattaya w grudzień 2021 pozamiatane.