Pocztówki z mostu U Bein o zachodzie słońca

Są takie miejsca na świecie – sławne, pełne turystów z aparatami, wręcz oklepane. Chociaż do Amarapury zjeżdża zdecydowanie mniej odwiedzających niż na przykład pod wieżę Eiffla, to zachód słońca na moście U Bein uznawany jest za jeden z żelaznych punktów wycieczek po Birmie. Ale są takie miejsca, gdzie ta turystyczność, ta popularność zupełnie mi nie przeszkadza. I takim miejscem jest właśnie U Bein o zmroku. Po prostu pięknym.

Most tekowy U Bein w Amarapurze
1200 metrów czyni z U Bein najdłuższy most tekowy na świecie. Ale to raczej nie ten rekord sprawia, że tyle osób przyjeżdża obejrzeć tę ponad dwustuletnią konstrukcję oblaną promieniami zachodzącego słońca. To raczej atmosfera, jaka tutaj wieczorem panuje.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

I wyjątkowo te grupy turystów kręcących się w tą i z powrotem po moście i pod nim zupełnie mi tej atmosfery nie psują. Być może dlatego, że na oko miejscowych jest tu ciągle więcej, niż przyjezdnych, a ci ostatni w jakiś sposób wpasowują się w spokojny nastrój panujący w okolicy.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

Do U Bein docieramy kiedy słońce dopiero zaczyna chylić się ku zachodowi. Zanim wejdziemy na sam most, spacerujemy po brzegu przyglądając się drewnianej konstrukcji. Zbudowano ją na polecenie lokalnego władcy U Beina. Przenosząc swoją siedzibę do Mandalay postanowił on nowy pałac wybudować z surowców odzyskanych ze starego, a niepotrzebne drewno wykorzystał do konstrukcji mostu, który następnie nazwano jego imieniem.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

Dzisiaj most służy miejscowej ludności przekraczającej codziennie jezioro Taungthaman w drodze do pracy, szkoły, klasztoru czy dokąd nogi poniosą lub rower poprowadzi.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

Co kilka-kilkadziesiąt metrów stoją ławeczki. Podejrzewam, że te akurat nie zostały tu ustawione z myślą o miejscowych, lecz głównie o turystach pragnących odpocząć w czasie spaceru po tym jakże długim przecież moście.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

Kiedy obserwuję U Bein, co chwila moim oczom ukazuje się klasyczny kadr. Buddyjscy mnisi w szkarłatnych szatach wędrujący po tekowym moście. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że otaczający ich świat niewiele ich interesuje.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

Kiedy słońce zbliża się do horyzontu, a niebo zaczyna nabierać pomarańczowo-różowej barwy, wspinamy się na sam most. Jestem zaskoczona, że nie trzeba przeciskać się przez jakieś dzikie tłumy. Warto natomiast uważać na rowerzystów, bo ci nie zawsze zwracają uwagę na pieszych, a o barierkach można sobie jedynie pomarzyć.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

Birma leży w takiej strefie geograficznej, że słońce zachodzi tu już naprawdę szybko. Niebo ciemnieje, kula ognia szybko zbliża się do horyzontu. Nie tylko sam most w takim świetle wygląda wspaniale, pocztówkowa jest też cała okolica. Przystaję w połowie drogi, żeby nacieszyć oczy tym pięknym słonecznym spektaklem.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

Deski skrzypią pod stopami. Podchodzę do krawędzi, spoglądam w dół. Nie jest wysoko, ale mimo wszystko człowiek może poczuć się dość niepewnie. Niby drewno jest mocne, ale kto wie… Jednak chyba nikt poza mną zdaje się o tym nie myśleć. Okoliczni mieszkańcy nie zwracają uwagi ani na turystów, ani na dźwięki, jakie wydają tekowe deski kiedy się na nie nastąpi. Dla mnie wyjątkowe doświadczenie, dla nich – codzienność.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

Kiedy docieram na drugi koniec mostu, słońce już dawno ukryte jest za linią horyzontu. Różowe niebo zaczyna przybierać coraz ciemniejszą, fioletową barwę. Nie mogę powstrzymać się przed robieniem zdjęć ciemnych sylwetek na jego tle.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

Słońce nie tylko szybko tutaj zachodzi, równie szybko po zachodzie robi się ciemno. Oznacza to, że czas powoli wracać na początek mostu. Przed nami ciągle ponad kilometr spaceru. Fotografuję jeszcze mnichów, którzy chyba też postanowili nacieszyć oczy krajobrazem i ruszamy z powrotem. W drodze powrotnej przyłącza się do nas jeden z mnichów, który łamaną angielszczyzną wypytuje o życie za granicą i opowiada o swoim w klasztorze – chociaż niestety niewiele udaje nam się dowiedzieć ze względu na trudności językowe.

Most tekowy U Bein w Amarapurze

Ile czasu może trwać kilometrowy spacer? Niedługo. A kiedy dochodzimy na drugą stronę mostu otacza nas już kompletna ciemność, rozpraszana jedynie przez nieliczne lampy. Sylwetka mostu ginie gdzieś w tej czarnej przestrzeni. Pakujemy się do samochodu. Zostają piękne wspomnienia i pocztówkowe zdjęcia…

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

10 komentarzy

  1. Asica pisze:

    Przepięknie. Wspaniale móc byc tam i widzieć to na własne oczy.

  2. Jo pisze:

    Przepiękne: miejsce, światło, kadry…

  3. dla mnie to magiczne miejsce…. spacer po moście, obserwacja powolnego życia okolicznych mieszkańców, jego historia oraz przede wszystkim przepiękny zachód słońca… zostanie on na długo w mojej pamięci…
    dzięki za przypomnienie…
    parę moich kadrów z tego miejsca…
    http://www.lkedzierski.com/wyjazdy/2009myanmar/11.php

  4. Ania WAzji pisze:

    Ach, pięknie tam i tyle.
    Do dziś wspominam ten wieczór na moście z tęsknotą…

    • Ewa pisze:

      Czyli nie jestem jedyna, którą nie zraziła “turystyczność” tego miejsca, a wręcz przeciwnie :)
      Pięknie, pięknie, chciałabym wrócić kiedyś…

  5. Magdalena pisze:

    Cudownie. Pospacerowałabym z wielką chęcią po tym moście.
    A zdjęcia piękne!

  6. obieżyświat pisze:

    Zostawiam Ci komentarz, ponieważ widzę, że interesują Cię podróże, wycieczki itp. Hotel czterogwiazdkowy na Mazurach organizuje ciekawy konkurs, w którym można wygrać, aż trzy pobyty wczasowe. Nie nalegam, ale polecam – warto spróbować. ; )
    https://www.facebook.com/media/set/?set=a.469152859802858.117681.197153900336090&type=1

  7. Karolina pisze:

    te ostatnie zdjęcia są magiczne!
    Birma nie była na liście marzeń podróżniczych, ale nie pogardziłam taką podróżą! :)
    pozdrawiam:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!