Z Las Terrenas do Cabarete

Po dzisiejszym dniu zdecydowanie mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o lokalny transport dominikański, to najważniejsze atrakcje mam już za sobą. Do tego okraszone kulinarnymi doznaniami. Wiecie, gdzie pomarańcze smakują najlepiej. Pewnie się domyślacie, że w Dominikanie. A konkretniej? Na przyczepce pick-upa jadącego z Sanchez do Nagua. Poważnie, w życiu nie jadłam tak dobrych pomarańczy…

Guagua

Z samego rana spotykamy się z Eero. To Fin poznany dzień wcześniej na wypadzie do Los Haitises. Eero ma wypożyczony samochód i proponuje nam, że pokaże nam jedną z najładniejszych tutejszych plaż, Playa Bonita. Jak sama nazwa wskazuje, plaża jest piękna :)

Playa Bonita

Wracając utykamy w korku, więc nagle robi nam się strasznie mało czasu na dojechanie do Sanchez i złapanie stamtąd autobusu do Cabarete. Odpuszczamy go sobie i bierzemy guagua – pick-upa, który zawozi nas na pace aż do Nagua. Po drodze zatrzymujemy się na chwilę przy ulicy, gdzie możemy kupić najlepsze na świecie pomarańcze po 5 pesos sztuka.

Pomarańcze

Dalej robi się już tylko ciekawiej. Z Nagua do Rio San Juan jedziemy normalnym busikiem, ale w Rio San Juan musimy się znowu przesiąść. I tym razem wygląda to tak, że jedziemy zwykłym samochodem. Toyota camry. Zgadnijcie, do ilu osób w porywach może jechać takim samochodem? Do 9. Cztery z przodu, pięć z tyłu. W ten sposób docieramy do Cabarete.

Guagua

Tutaj spotykamy Roba, który będzie nas gościł przez najbliższe dwa dni. Cabarete na pierwszy rzut oka wydaje się być baaaardzo turystycznym miasteczkiem, ale dokładnie przyjrzymy mu się dopiero jutro.

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

9 komentarzy

  1. Ajka pisze:

    Myślałam, że to grapefruity :)
    Plaża jest bajeczna, a ja zamarzam :(

  2. Ania pisze:

    Ja bym nawet powiedziała, że jak cytryna, a nie grapefruit:)

  3. Ewa pisze:

    Dziewczyny, toż to najprawdziwsza prawdziwa pomarańcza. Kolor nieważny, ważny smak. Mnóstwo pestek, ale pyszna jak nie wiem co :)

  4. Henryk Norek pisze:

    Chyba jeszcze nie masz.A gdzie śnieg?
    W Europie trochę śniegu i dopiero atrakcje w transporcie (szczególnie lotniczym).

  5. Ewa pisze:

    Rzeczywiście. Dzisiaj zaliczyłam przejażdżkę motoconcho (motorek) w cztery osoby. Nie zdziwi mnie na przykład jak jutro na przykład zobaczę trzy osoby jeżdżące na tej samej deskorolce albo siedem na jednym koniu.

    Śniegu nie ma, na szczęście. A o tym, co się dzieje w Europie to póki co nie chcę myśleć. Ponoć na Święta ma się ocieplić, to może jak będę wracać nie będzie już takich cyrków :)

  6. Mira pisze:

    Które pomarańcze lepsze? Będac w Portugalii , pisałaś że portugalskie:).

  7. Ewa pisze:

    Mam dylemat. I to naprawdę spory! :)

    Najchętniej spróbowałabym obu jednocześnie, żeby na bieżąco porównać, ale to niemożliwe, więc może uznać, że te portugalskie są najlepsze w Europie, a te dominikańskie w Ameryce?

  8. Magda pisze:

    piekne widoki… może wez troche tych pomaranczy dla polski ;) my na razie sie mandarynkami objadamy – jak powszechnie wiadomo nie ma w Polsce świąt bez cytrusów

  9. Ewa pisze:

    aha, lista zakupów: chlebek kokosowy, pomarańcze, rum :)

    Pók co to si ę boję czy zmieszczę się w 20 kilo bo tu jest tak wilgotno, że ciuchy ważą już ze dwa razy więcej, niż przy wyjeździe :D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!